Duchess nie była zbyt zachwycona wizją spotykania wszystkich stworów, o jakich mówiła Hoshi. Nie była nawet pewna, czy koleżanka wie, o czym mówi. Tak, tak. Duchess bardzo się bała tych stworów - sama nie wiedziała jakie były ale ich nazwy brzmiały... Strasznie. Wzdrygnęła się na myśl, że miałaby choćby spojrzeć na nie i skazić sobie wzrok ich widokiem. Mimo to, dzielnie (jak na nią) ruszyła przed siebie w towarzystwie skrzydlatej koleżanki. Ta wytłumaczyła jej kilka rzeczy jednak biała zorientowała się, że są na innym poziomie rozwoju, ponieważ skrzydlata używa prostszego słownictwa i jest taka... Dziecinna, nie jak ona - przykład damy.
Bardzo rzuciło się Duchess w oczy, że młodsza wilczyca nie zwraca za bardzo uwagi na to, że te okrutne krzaki ciągną ją za futro czy włosy, swoją drogą, dosyć ładne. Mała ciągle mówiła, jak nie mówiła, nuciła... Natomiast Duchess po pierwszym szoku związanym z wydaniem dźwięku, odzywała się tylko tyle, żeby grzecznie odpowiedzieć młodszej koleżance. Podziwiała przyrodę, bardzo chcąc się dowiedzieć co się jak nazywa i dowiedzieć najwięcej jak się da. Mimo to, wolała żeby znalazły w końcu owe "wilki" jak to oświadczyła jej koleżanka i by to one wyjaśniły wszystko po kolei młodej damie i jej. Coś jej mówiło, że te wilki będą na takim samym poziomie rozwoju co ona i nawet wysiliła się na tyle, by przyspieszyć lekko tempo i mniej stopować - zrobiła to już 2 razy podczas godziny drogi.
Tymczasem nieświadoma niczego Hoshi szła skocznie obok białej, nucąc lub mówiąc coś, nie wiadomo czy do siebie, czy do Duchess. Była po prostu szczęśliwa, że ma towarzyszkę, niezbyt gadatliwą, ale jakąś owszem. I coraz bardziej napełniała ją nadzieja, że nie są tu same... Jednak dopiero po kolejnej godzinie drogi, jej nadzieja osiągnęła szczyt...
- Yhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh! - wciągnęła powietrze zdumiona i zachwycona Hoshi.
- Coś nie tak? - zapytała delikatnie Duchess, przerywając swoje rozmyślenia kiedy to będzie jakaś rzeczka, żeby oczyścić się z brudu i kiedy spotkają te wilki.
- To... To ślad, widzisz? O, hihihihihi, trochę większy niż mój, o! - Skrzydlata włożyła łapkę w niewielki dołek - ślad łapy - i wyciągnęła ją, po czym powtórzyła tą czynność kilka razy.
- Ślad? To znaczy... Że wilki gdzieś tu są? - zapytała Duchess weselej niż wcześniej.
- Tak, tak myślę... Tak mi coś mówi, tu w środku... - Mała położyła łapę na klatce piersiowej a potem wciągnęła powietrze.
Duchess, nie chcąc wyjść na mniej inteligentną (mimo że uważała ten czyn za godny pożałowania) zrobiła to samo.
- Tędy! - powiedziały chórem, patrząc na siebie zdziwione.
Hoshi zachichotała i ruszyła wesoło w stronę wskazaną wcześniej. Za nią Duchess wykorzystała chwilkę i otrzepała się pobieżnie z brudu, po czym ruszyła dumnie za młodszą.
Znajdowały się obecnie dosłownie pół godziny w ich teraźniejszym tempie od Wschodniego Wodospadu i kierowały się w jego stronę, prosto w łapy Yanan i Kitsune...
<Hoshi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz