wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Duchess - Niczym Afrodyta

        Czy kiedyś przeżywaliście podobny koszmar, w którym to siłą wepchnięto was do wody bez ostrzeżenia? A właśnie, Duchess tak niestety miała. To okropne! Poczuła tylko jak jakaś siła wepchnęła ją do wody w której pozostała do póki nie poczuła instynktownie, że musi się wynurzyć. Wypłynęła szybko na powierzchnię i zaczerpnęła haust powietrza. Przebierając łapakami w wodzie i pokaszlując co chwilkę piskliwie wyszła na brzeg na którym to upadła zmęczona i przerażona. Rozglądała się dookoła. Co się z nią stało? Gdzie jest? I, o mamusiu, co się stało z jej futerkiem?!
Rozpaczając przez chwilę nad nieładem panującym na jej futrze i lokach, płacząc cicho i starając sobie cokolwiek przypomnieć, wstała i oddaliła się od zimnej, wręcz lodowatej wody. Położyła się w słońcu, nadal chlipiąc cicho. Zaczęła układać futro i rozmyślać nad tym, co się z nią stało i gdzie się znalazła.
Pogłówkowała nad sobą dopóki futro jej się nie ułożyło, a włosy nie wyglądały pięknie. Potem wstała i ruszyła po trawie ścieżką, zdaje się, lekko uklepaną. To znaczy, że są tu jakieś inne stworzenia! Na pewno mi pomogą, jak można nie pomóc takiej ładnej damie, prawda?, pomyślała i uśmiechnęła się.
 Uśmiech zniknął już wkrótce gdy przekonała się, że trasa jest twarda, z kamykami i patykami. Wokół rosną krzewy i ciągnęły ją za loki, raniły łapki, tak przecież delikatne. Leciała z ran krew, plamiła śnieżnobiałe futerko. Wadera natychmiast rzuciła się by je oczyścić i płakała cichutko. Wkrótce zaczęły boleć ją łapy, więc przerwała marsz. Położyła się z dala od zadających rany potworów w plamie słońca i wystawiła do niego pyszczek. Leżała tak przez chwilę aż łapki przestały boleć a rany były wyczyszczone.
Taka sytuacja powtarzała się co jakieś 15 minut, choć Duchess wydawało się to bardzo długim czasem. Jednak jej cierpienia zostały wynagrodzone - w oddali zauważyła jaką sylwetkę. Przyspieszyła leciutko, poprawiła loki i wymusiła delikatny uśmiech zwalający z nóg. Widziała przed sobą piękne stworzenie - ze skrzydłami, jej wzrostu, wydało się jej równie delikatne i na pewno jej pomoże. Podeszła więc i usiadła elegancko obok stworzenia ze skrzydełkami. Patrzyła na nie i uśmiechała się promiennie w oczekiwaniu na pomoc. W końcu stworzenie ją zauważyło i uśmiechnęło się również.
 - Witaj - powiedziało stworzenie co bardzo zdziwiło Duchess.
Wydało dźwięk! Czy ona też tak potrafi? Spróbowała więc, nie chcąc być gorsza od skrzydlatej istoty.
- Witaj - wyszeptała ledwie słyszalnie. Uśmiechnęła się z udanego wyczynu i spojrzała na skrzydlatą.

<Hoshi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz