piątek, 31 lipca 2015

Od Kitsune CD Yanan - Przeszłość

        Kitsune zastanowiła się przez chwilę.
- Szczerze? To nie jestem pewna... – odparła po namyśle.
- Jak to? – nie zrozumiałaYanan.
- Znaczy się... Nie pamiętam żadnych wilków, żadnego też nie spotkałam, żyłam przez większość czasu z lisami... A od momentu, w którym przebudziłam się w kanionie... Jedyny wilk, którego pamiętam to Rex.
- Kto?
- Nie wiem, naprawdę, śni mi się często, ale nie potrafię skojarzyć z nim żadnych faktów. – wytłumaczyła – W snach widzę tylko wygasające płomienie, dym, żar ciemny zarys jego rozmazanej sylwetki i świecące złote oko... – Kitsune wytłumaczyła nieznajomej swoje sny, nie znała jej co prawda, ale owe koszmary dręczyły ją już tak długo, że chętnie się nimi podzieliła z wilczycą – Nie są to przyjemne sny, zawsze budzę się z ciarkami biegnącymi mi po plecach...
- Wow... Nie domyślasz się kto to mógł być? Nie wiesz dokładniej jak wygląda? I czemu tylko jedo oko mu się świeci? – zadała serię pytań widocznie zainteresowana tematem.
- Nie mam bladego pojęcia kto to jest, jedyne co wyraźnie widzę to zarys jego wielkiej sylwetki... Jest ogromna... A oczy, nie wiem, widzę tylko blask jednego, ale detali nie jestem w stanie dostrzec. A jedyną wskazówkę, którą mam to to. – lisopodobna wskazała na swój medalionik.
- Mogę? – szara wskazała na wiorek, który przykół jej oko.
Zielonooka podała jej wisior. Samica capnęła go w łapki i zaczęła obracać na wszystkie strony, żeby lepiej mu się przyjżeć. Zapadła chwila ciszy, kiedy to Yanan w pełnym skupieniu badała znalezisko.
- Wiem! – wypaliła nagle i zerwała się na równe nogi – Trzymaj. – oddała czarnej medalionik, a sama poleciała w kąt.
Kitsune nie wiedziała o co jej chodzi, wiodła za nią zastanawiąjącym spojrzeniem. Wadera zaczęła grzebać w swoich rzeczach, jednak długo jej to nie zajęło.
- Co to? – zapytała patrząc na prostokątny przedmiot, który dziewczyna niosła w pysku.
- Księga. – stwierdziła kładąc się z powrotem obok niej i na powrót przykrywając ją swym ciepłym ogonem (dobrze, bo lisowata zaczęła marznąć).
- Aha... Czyli co to? – tłumaczenie „Księga” nic jej nie mówiło.
- Ona powie ci wszystko! Naprawdę, powiedziała mi jak mam na imię, kim jestem, co muszę zrobić... Jedyne czego nie chce mi powiedzieć to co się działo zanim wszystko zapomniałam... Ale możliwe, że tobie pomoże, trzymaj. – wręczyła jej prostokątny przedmiot, a zieoloonoka patrzyła na nią jak ogłupiała.
- Jak to działa? – spojrzała na szarą wilczycę, która zaśmiała się widząc jej nieporadność.
- Otwierasz ją, o tak. – pokazała – I zadajesz jej pytanie.
- Tak o, po prostu?
- Po prostu.
Zainteresowanie zabłysło w jej oczach. Księga – martwy przedmiot, jak on mógł cokowiek wiedzieć? I jak przekazywał informacje? Gadał? Czarna aż zaniemówiła, teraz jak możliwość rozwiązania zagadki miała na wyciągnięcie łapy wcale nie była taka pewna czy chce to wiedzieć... A co jeżeli to były tylko jakieś złe wspomnienia? Co jeżeli zapomniała o tym z jakiegoś konkretnego powodu? Na przykład, żeby nie cierpieć myśląc o tym w przyszłości?
„No trudno, żyje się raz, warto by było to życie pamiętać.”, powiedziała sobie w myślach i wzięła głęboki oddech.
- Kim jest Rex? – jej głos rozebrzmiał w powstałym milczeniu jak grzmot burzy, trochę za głośno.
Dwie pary zielonych oczu wlepiły się w stronice Księgi, czekając ze zniecierpliwieniem... Aż się doczekały. Białe strony Księgi przybrały jaskrawo szkarłatny kolor, a całą długość kartki przecięły dwie czarne pręgi, jedna o połowę krótsza od drugiej. Kitsune serce zabiło mocniej, z przerażeniem spojrzała na dwie blizny na swojej klatce piersiowej... Identyczne...
- Skąd je masz? – wyszeptała Yanan.
- Nie wiem, obudziłam się z nimi... Krwawiły i przez bardzo długi czas nie chciały się zagoić... Możliwe, że to pamiątka po nim? – Kitsune mówiła powoli i cicho, jakby mówiła sama do siebie.
- Wszystko jest możliwe. – wzruszyła ramionami Alfa...


Yanan? :3

czwartek, 30 lipca 2015

Od Dery C.D. Rosso - Czym są te całe "maniery"?


        Wadera spojrzała na czerwonego basiora i lekko uniosła jedną „brew”. Wywróciła teatralnie oczami, tak by wilk dostrzegł ten gest i zaśmiała się krótko.

- Ale masz refleks, kolego. Całe szczęście, że jest z tobą ten kruk, bo inaczej byś sobie w życiu nie poradził.
Słysząc tą lekką naciąganą wypowiedź, czarny ptak znów się napuszył, najwyraźniej zadowolony z faktu, że ktoś go docenił.
- Jak ma na imię? - Dera spytała się nieznajomego. 
Oczywiście chodziło jej o imię kruka, a nie czerwono-białego wilka. Nie było to może najbardziej uprzejme, ale co począć? Wraz z utratą pamięci, dziewczyna zapomniała czym są dobre maniery. Zakładając, oczywiście, że kiedykolwiek wiedziała czym były.
- To jest Crach…
- Hm, ładnie imię dla kruka. - teraz to już małe stworzonko pękało z dumy - Zaraz… Kruka. K r u k a ! Ha! Pamiętam czym jesteś!! - Dera uśmiechnęła się tryumfalnie, a w jej zielonych oczach błysnęły małe ogniki.
Dziewczyna podeszła do Crach i lekko „poczochrała” mu pióra na głowie, jakby miało to cokolwiek znaczyć. A znaczyło tylko tyle, że była zadowolona iż przypomniała sobie kolejne słowo i polubiła kruka, dzięki którym mogła teraz mówić. Bo zdjął jej uprząż. Zdjął ten okropny sznur z paskudną pętlą. Przeciął go tak, że już do niczego się nie przyda. Nikomu. I bardzo dobrze.
- Ekhem… - odchrząknął czerwony wilk, starając się ukryć uśmiech - Jak to szło? „Ale masz refleks, koleżanko”. - powtórzył jej słowa.
- Słucham?
- Już wcześniej nazwałaś go krukiem. - teraz basior nie starał się ukryć rozbawienia. 
Ale Sparrow tylko machnęła łapą.
- E tam. Szczegóły. Dopiero co przypomniałam sobie swoje imię, więc nie oczekuj ode mnie zbyt wiele.
Basior przestał się uśmiechać. Jego, wcześniej rozbawione, oczy teraz wpatrywały się w nieznaną mu waderę z niedowierzaniem. I zaciekawieniem. Dera uważała to za dziwne, ale przecież skąd miała wiedzieć, że samiec którego przypadkiem spotkała (i tak się dziwnie złożyło, że rzuciła w niego kamieniem) też stracił pamięć?
- A więc ty również?
- Hm? Co „ja również”?
- Też niczego nie pamiętasz? Nie wiedziałem… Myślałem, że jestem, nie wiem… Jedyny?
Dera dziwnie posmutniała, ale starała się tego nie okazywać.
-Ja też tak myślałam. To znaczy, do tej pory nie wiedziałam nawet o istnieniu innych… N a s. Obudziłam się niedawno, pod tym drzewem. Ze związanym pyskiem i obolałą głową. Wcześniej miałam jakiś porąbany sen…
~Idiotka! Nie mów mu!
- … Słucham? - wadera nagle przerwała i zaczęła się rozglądać.
- Coś się stało? - nieznajomy również zaczął przyglądać się otoczeniu, ale tylko dlatego, że Dera tak zrobiła. 
On, przecież nikogo nie słyszał.
- Nie, nic. Przesłyszałam się.
~Wcale nie!~ wadera usłyszała, ale zignorowała kobiecy głos, rozbrzmiewający w jej głowie.
- Jasne. Mówiłaś coś. Coś o…
- … Śnie. Tak, pamiętam. Miałam koszmar, który wydawał się bardzo rzeczywisty i tyle. - powtórzyła, nie zwracając uwagi na ostrzeżenia Głosu - A gdy się obudziłam, nie wiedziałam… No, niczego. Ha! To głupie, nie?
- Czy ja wiem? - basior wzruszył „ramionami” - Miałem dość podobnie. Obudziłem się w jeziorze i niczego nie pamiętałem. 
Nawet nie wiedziałem jak korzystać ze skrzydeł.
Dera dopiero teraz zwróciła uwagę na czarne skrzydła czerwonego wilka. To znaczy, wiedziała już o nich wcześniej, bo niby jak inaczej wilk mógłby latać! Poza tym uznała, że nieznajomemu bardzo pasują krucze skrzydła. Jakkolwiek dziwnie by to brzmiało.
- Ale jakoś sobie przypomniałeś, nie? - uśmiechnęła się trochę złośliwie - Czyżby to była zasługa Crach’a?
- Ej! No wiesz co! Nie wszystko zawdzięczam jemu. Chociaż… - wilk się zawahał - … Tak, to z jego pomocą nauczyłem się latać. Chociaż byłoby znacznie łatwiej, gdyby ktoś nie rzucał we mnie kamieniami. - teraz to nieznajomy uśmiechnął się złośliwie. 
Dera zmrużyła oczy zaskoczona, że basiora stać na taki gest. Ale zaraz i tak posłała mu pełen zadowolenia uśmiech, odsłaniając białe kły.
„Czyli to czym rzuciłam to kamień, tak? Na pewno zapamiętam.”
- To było utrudnienie, mające na celu udoskonalić twoje umiejętności lotnicze. - wilk przewrócił oczami - Gdyby nie to, umarłabym z głodu i pragnienia. O właśnie! A skoro o pragnieniu mowa, to idę się napić.
Bordowa wilczyca podeszła bliżej do jeziora. Zanurzyła pysk w zimnej wodzie i przez jakiś czas piła ją tak, jakby to było ostatnie jezioro jakie kiedykolwiek spotka. Nieznajomy chyba też to zauważył.
- Zaraz całe jezioro wypijesz. - rzucił, ale wadera skutecznie go zignorowała. Czuła się tak, jakby od wieków nie piła wody i przez te wszystkie lata chodziła spragniona.
-Oj, cicho tam. - dziewczyna chlapnęła w stronę wilka wodą, a następnie wygodnie ułożyła się na trawie. 
Jasne i oślepiające promienie słońca padły na jej pysk. Dziewczyna mruknęła coś niezrozumiale, tak aby samiec tego nie usłyszał i zamknęła oczy. Leżała spokojnie w bezruchu, sprawiając wrażenie jakby spała. Ale ona tylko odpoczywała. Po obudzeniu się odczuwała ogromne zmęczenie i nie wiedziała skąd się ono wzięło.
- Bardzo cię boli? - Dera odezwała się do basiora, nie podnosząc się z ziemi.
- Co boli? To, że chciałaś wypić całe jezioro? Jakoś przeżyję.
Gdyby nie fakt, że wilczyca miała zamknięte oczy, zapewne teraz by nimi wywróciła.
- To jak oberwałeś kamieniem.
- A, to. Nie… Nie tak bardzo.
Dera otworzyła tylko jedno oko i obrzuciła obcego szybkim spojrzeniem. Tyle wystarczyło by mogła stwierdzić, że kłamie.
- Nie ze mną te numery. Gdzie dostałeś? W głowę, nie?
- Tak, ale…
Dziewczyna wyprostowała się i uniosła pysk, by móc obejrzeć głowę wilka. Dera była wysoka, ale samiec wyższy, dlatego nieznajomy zgarbił się trochę, by ułatwić Puck zadanie.
- Nie widzę żadnej rany. Dobrze, nie trzeba odkażać. Tak, jest w porządku. Zrób sobie jakiś zimny okład i po sprawie. - odparła i wróciła do „swojego miejsca”, kładąc się z powrotem. 
Tym razem nie zamknęła oczu, tylko wpatrywała się w srebrzystą wodę. Widziała w niej swoje odbicie, ale szybko odwróciła wzrok i zaczęła wpatrywać się w inny punkt. Po chwili dostrzegła też odbicie czerwonego wilka i Crach, którzy podeszli bliżej.
- Skąd to wiesz? To, że zimno pomoże? I co to „okład”? - wadera wzruszyła ramionami.
- Nie wiem skąd. Tak mi się powiedziało i tyle… A tak w ogóle to przepraszam.
- Nic nie szkodzi.
Wilk również usiadł przy jeziorze. Z kolei kruk zerwał się do lotu i zaczął szybować w górze, zataczając ogromne koła nad błyszczącą wodą. Jednak po chwili wrócił i wylądował na trawie obok wilków. Puck znów poczochrała mu pióra na głowie, uważając tylko by swymi pazurami nie zrobić krzywdy Crach’owi.
- A tak w ogóle… - zaczęła - To jestem Daera.
Gdy wypowiedziała swoje imię na głos, dostrzegła, a raczej wyczuła, że brzmi ono dość dziwnie. Stojące obok siebie liter „a” oraz „e” wymawiane razem brzmiały dziwnie… Wytwornie? Królewsko? Kto nadal jej tak na imię?!
~Nie pasuje do ciebie. ~kobiecy Głos znów dał o sobie znać.
- Oh, spadaj. - syknęła do niego, mając nadzieję, że nieznajomy tego nie usłyszał.
- Daera…?
- Zwykłe Dera wystarczy. - wilczyca dodała szybko. 
Miała wrażenie, że nie jest to pierwszy raz, gdy każe komuś zdrabniać swoje imię. W głowie usłyszała dziwny śmiech Głosu.



<Rosso? Wygląda na to, że Crach jest z nas wszystkich najmądrzejszy, nie? A i sorki za lanie wody przez… Całe opowiadanie>

wtorek, 28 lipca 2015

Od Wade'a CD Nightmare

        Wade zamrugał kilka razy wyraźnie zaskoczony. Oto szedł sobie leśną ścieżką kiedy nagle z boku skoczyła na niego... Jakaś osoba. I znowu basior doznał głupiego wrażenia, że równocześnie coś pamięta, ale tak nie do końca. Wiedział bowiem, że przygniatające go do ziemi stworzenie musi być wilkiem, a dokładniej waderą. Ale był prawie pewny, że w życiu nie widział innego przedstawiciela swojego gatunku.
W końcu basior zebrał się do powiedzenia czegokolwiek.
- Siemka! - wypalił głupio.
~~ Czy on powiedział ,,siemka"?
~ To tyle jeśli chodzi o wejście w stylu twardziela.
Teraz to wadera wydawała się zaskoczona. Zapewne nie spodziewała się takiej odpowiedzi na atak. I podobnie jak Wade wydawała się pierwszy raz widzieć innego wilka na żywo. Dalej jednak nie puściła go, tylko z ciekawością przypatrywała się jego pyskowi. Wydawała się szczególnie zainteresowana bliznami wokół czerwonych oczu basiora. Wade odchrząknął, zwracając jej uwagę.
- Nie wiem co ci się tak podoba w mojej mordce... - zaczął - Ale ta cała sytuacja mnie nieco, ekhem, krępuje.
~~ Ciiiiicho! Możliwe, że już nigdy w życiu nie będziesz tak blisko jakiejś wadery! -~~ zaprotestował Drugi.
~ Tym razem się z nim zgadzam.
Czarno biała wilczyca całe szczęście nie słyszała głosów w głowie Wade'a, co utwierdziło basiora w przekonaniu, że on sam ma nie po kolei pod kopułą. Ale czym się tu przejmować?
Wadera (ku ubolewaniu Pierwszego i Drugiego) wstała z basiora, nieco onieśmielona. Szary wilk również wstał i rozmasował klatkę piersiową, która nieco ucierpiała przy zdeżeniu z zaskakująco silnymi łapami nieznajomej. Wade mimo obecności zupełnie obcego dla niego wilka nie czuł się ani trochę skrępowany. Trochę jakby znał waderę od dłuższego czasu, choć spotkali się dopiero po raz pierwszy.
- Ktoś ci już mówił, że masz bardzo ładne oczy? - wypalił, uśmiechając się przy tym szczerze.
~ Chyba miałeś na myśli jej cudną talię.
~~ I te nogi!
- A tak w ogóle to jestem Wade - dodał, ignorując podszepty Pierwszego i Drugiego, mimo iż zupełnie się z nimi zgadzał. 
Takich rzeczy lepiej jednak nie mówić na głos. Jeszcze nieznajoma obrzuci go tekstem w stylu ,,Faceci myślą tylko o jednym", albo dodatkowo zarobi siarczysty policzek. A oczy tej wadery rzeczywiście mu się podobały.
I znowu basior nie miał pojęcia skąd to wszystko wie.


<Nightmare? Ty też mi wybacz długość *^*>

sobota, 25 lipca 2015

Od Nightmare

        Podniosła powolnie pysk z zimnej ziemi, po czym szybko nabrała spory haust powietrza, przez co zaczęła się krztusić. Gdy upłynęło kilka sekund, przepełnionych kaszlem, jej oddech się uspokoił, a do tego wiedziała, iż nie jest niema. Rozejrzała się dookoła siebie, próbując zrozumieć, gdzie jest, ale nie miała na ten temat pojęcia. Nie minęła sekunda, kiedy zdała sobie sprawę, że nie pamięta prawie nic. Prawie. Z nieznanych jej przyczyn, pamiętała, czym są sny i czym jest. Potrząsnęła głową, odganiając nachodzące do jej głowy pytania o to, co się stało, dlaczego tutaj jest. Szybkim ruchem wstała i się wyprostowała, ponownie rozglądając się dookoła siebie, żeby móc zobaczyć dokładniej teren, na którym się znajdowała. Las. Tylko tyle można było powiedzieć. Bez większych namysłów, ruszyła przed siebie, błądząc między drzewami i wszelkimi roślinami, które były po drodze. Szła tak bez celu, aż pod łapami poczuła przyjemny chłód. Spojrzała w dół, a jej oczom ukazał się płytki strumyk. Przekręciła na bok łeb, namyślając się.
- Wo... Da.. - wyjąkała, zmuszając się do wydobycia dźwięku. - Woda, prawda...? - spytała się siebie już pewniej. 
Opuściła głowę, a po chwili jej nos dotknął tafli. Szybko podniosła pysk, kichając przez płyn, który dostał się do jej nozdrzy. Przeskoczyła nad strumieniem, idąc dalej przed siebie. Mimo iż pod koronami drzew było ciemno, nadal drażniło ją światło dzienne. Chociaż tak się działo, szła przed siebie, starając się to zignorować. W końcu jednak nie wytrzymała. Podeszła bliżej jednego z większych drzew, po czym się pod nim ułożyła. Nadal gnębiło ją pytania takie, jak "Czemu tutaj jestem?", "Czemu nic nie pamiętam?" i przede wszystkim "Gdzie ja jestem?". Znużona tymi myślami w końcu zasnęła. 

~Biegła, ale nie miała pojęcia dokąd. Rozglądała się dookoła, jednak nic nie widziała, przez oślepiające światło. W końcu stanęła w miejscu, dysząc ciężko ze zmęczenia. Znów się rozejrzała, teraz była na polanie, przed wejściem do ogromnego lasu. Przestrzeń między drzewami była nienaturalnie jasna. Nie minęła minuta, nim ujrzała wilczą sylwetkę. Skąd o tym wiedziała? Ponieważ przypominała tę jej. Nie panując nad swym ciałem, podeszła w stronę - bo na pewno była to samica - wadery. Coś chciało ją zmusić do rzucenia się na wilczycę, lecz ona usilnie się od tego powstrzymywała, gdyż naprawdę nie chciała tego zrobić.
    - Zawiodłam się na tobie - tylko tyle powiedziała wadera, za nim jej sylwetka zaczęła się oddalać. 
Nightmare próbowała rzucić się w pogoń za samicą, jednak jej łapy nie chciały jej słuchać.
   - Stój! Zaczekaj, proszę! - krzyknęła za nią, niemalże płacząc. 
W końcu udało jej się ruszyć, więc pobiegła w jej kierunku. Wilczyca spojrzała na nią smutno oraz powiedziała coś, choć czarno-biała nie usłyszała tego.~ 

W momencie, gdy samica skończyła mówić, również sen się zakończył.


*Nieco przed zachodem*

        Obudziła się, zdyszana i zszokowana swoim snem. Z niezwykłą szybkością podniosła się, a następnie ruszyła dalej przed siebie. Z szoku wyrwał ją nagły dźwięk. Dochodził on zza krzaków na przeciw wilczycy. Bez większego zastanowienia, wyskoczyła ze swojej "kryjówki", tym samym przewracając - jak się okazało - wilka. Wyszczerzyła kły, patrząc w oczy swej "ofierze".


<To... Kogo napadłam?>

piątek, 24 lipca 2015

Wejście smoka!

Moje drogie wilcze mordki!

        Otóż, jak zauważy inteligenty osobnik, wróciłam!!! Szybciej, niż przewidywałam.
Ale!! Jestem z Was dumna! Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tylu nowych i tych kilku opków. Bardzo dziękuję, że dołączyliście. Nie zdajecie sobie sprawy ile to dla mnie znaczy i co wyrabiałam, jak zobaczyłam... Was tutaj. Uważam, że nie chcielibyście tego widzieć. Żenułaaaaaa, że tak się wyrażę XD
 Bardzo dziękuję Hoshi <Yui> za zajęcie się blogiem. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam dając ci tę funkcję :) 
 No, ale nie siadamy na laurach! Piszemy dalej, piszemy! Mam nadzieję, że nie znudzicie się po jakimś czasie i zostaniecie z ogłupioną i samotną Yanan w tym wielkim, ledwo poznanym świecie ;)

~Bardzo z Was dumna i ujarana Yanan

czwartek, 23 lipca 2015

Od Rosso CD Dery - Inny wilk

        Rosso nie było dane długo cieszyć się snem. Zaledwie pół godziny po tym, jak zmrużył oczy, w jego głowę trafił kamień. Wystraszony Crach zerwał się do lotu łomocząc skrzydłami nad uszami basiora. To, i ból głowy przywróciły skrzydlatemu przytomność. Ross skoczył na nogi, po chwili jednak wzrok mu się przćmił i musiał usiąść, by się nie wywrócić.
- Au... - jęknął masując się w głowę. - Kto to zrobił? - basior zaczął rozglądać się za winowajcą.
Kątem oka dostrzegł ruch i błysk zielonych oczu. Spojrzał w tamtą stronę. Z krzewów wyszła bordowo kremowa wadera o zielonych oczach. Wyglądała, jednym słowem, dziko. Większość wzięłaby ją pewnie za włóczęgę i obszarpańca, ale Rosso nie pamiętał, żeby widział w życiu jakiegokolwiek innego wilka. Był więc szczerze zafascynowany nieznajomą. Do tego stopnia, że dopiero po piątej minucie bezsensownego przypatrywania się obcej zwrócił uwagę na dziwną uprząż na jej pysku.
- Co to jest? - zapytał głupkowato.
Wadera mruknęła coś nie zrozumiałego.
- Możesz powtórzyć? Nic nie zrozumiałem.
Wilczyca spojrzała na niego jak na idiotę. Pokazała na uprząż, potem na swoje gardło i pokręciła przecząco głową.
- Ahaaa. To przez to nie umiesz mówić. Więc dlaczego to nosisz? - dopytywał się.
Nie przyszło mu na myśl, że ktoś po prostu związał waderę. Basior cały czas był przekonany, że nieznajoma sama to sobie założyła. Warknęła zirytowana. Już szykowała się do kolejnego tłumaczenia, gdy nagle na jej głowie wylądował Crach. Zniecierpliwiony kruk jednym delikatnym, lecz stanowczym dziobnięciem przerwał sznur i zeskoczył na ziemię. Wadera zdjęła pęta i z westchnieniem ulgi rozruszała szczękę.
- Dziękuję - powiedziała do ptaka. 
Crach napuszył się dumny z siebie. Rosso w końcu zajarzył o co chodziło nieznajomej przez cały czas:
- No tak! Chciałaś, żebym to zdjął, prawda?
- Kra... - rzucił kruk jakby chciał powiedzieć ,,Te wilki to jednak niczego nie rozumieją".



Daera? Wybacz długość :<

Od Wade'a - Odkrywać na nowo

        ~ Waaaaaade... Czas wstawać.
~~ Ćśś! Jest taki uroczy jak śpi.
~ Zwymiotować można od tych słodkości. WSTAWAJ WADE!
Basior wydał w proteście coś pomiędzy jękiem a warknięciem i powoli podniósł się do siadu marszcząc nos w niezadowoleniu. Mrugając zaczął rozglądać się za właścicielami denerwujących głosów.
- Nie wiem kim jest Wade, ani kim wy jesteście, ani gdzie jesteście, ani gdzie ja jestem, ale możecie go budzić o pół tonu ciszej, do cholery?! - powiedział coraz bardziej podnosząc głos.
~ Jest gorzej niż myślałem - głos odezwał się ponownie.
~~ Co? Musimy mu wszystko tłumaczyć? Nie chce mi się... - drugi głos wydawał się myśleć tylko o swoich interesach.
- Hej! Co macie mi niby tłumaczyć? - przerwał im ciemnoszary basior drapiąc się za uchem, po czym wstał i ponowił próbę odnalezienia właścicieli głosów. - Ale gdzie jesteście wy i ten Wade?
~ TY jesteś Wade.
- Nie, ja jestem... - zaczął z uśmiechem wilk, ale za chwilę zmarszczył brwi w namyśle. - Zaraz, kto ja jestem?
~~ Masz na imię WADE - odpowiedział drugi z głosów tonem, którym tłumaczy się szczeniakom rzeczy oczywiste.
~ A my jesteśmy w twojej głowie - dodał pierwszy.
- Dooobra...To normalne?
~ Wątpię, Wade.
- Czyli wiem gdzie WY jesteście, ale nie wiem gdzie JA jestem.
~ Tego ci nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego?
~ Bo sam nie wiem. Jesteśmy wytworami twojego umysłu, więc wiemy tyle co ty...
~~ No może trochę więcej, ale tylko w tym przypadku.
Wade podrapał się po przedniej łapie. Poczuł na niej jakieś dziwne nierówności. Spojrzał na swoje przednie nogi i ze zdziwieniem stwierdził, że ma na nich dziwne blizny. Wydawało mu się, że nie powinien ich mieć, ale nie wiedział dokładnie dlaczego.
- Ktoś grał na mnie w ,,Kółko i krzyżyk"? - wypalił głupio.
~~ Ha! Czyli nie tylko mnie się to tak kojarzy! - ucieszył się Drugi.
~ Czym ja sobie na taki los zasłużyłem... - westchnął Pierwszy.
Basior zamyślił się. Nie miał pojęcia kim właściwie jest i co robi w tym miejscu, ale coś mu mówiło, że nie ma co się nad tym dłużej zastanawiać.
- Pozostaje mi ruszyć tyłek i iść przed siebie? - upewnił się ruszając w głąb lasu.
~ Większość samotnych wilków tak robi.
- A po co?
~ By znaleźć sobie nowe stado do męczenia go swoim irytującym towarzystwem.
~~ W tłumaczeniu: znajdź watahę.
Wade'owi ta opcja nie wydawała się ani dobra, ani znowu zła. Nie wiedział jakie mogą być inne wilki. Ogólnie czuł coś dziwnego - wszystko wokół niego wydawało się takie nowe. Wiedział co to trawa, chmury, drzewa... Ale był wszystkim tak zafascynowany, jakby widział świat po raz pierwszy w życiu. To przecież niemożliwe. Wade nie był nawet szczeniakiem. 
,,A w ogóle, to ile ja mam lat?" pomyślał.
~ Chyba pięć. Nie pytaj skąd to wiem ~ Pierwszy rozwiał jego wątpliwości.
~~ Nasz Wadie chyba niczego nie pamięta ~~ zaniepokoił się Drugi.
~ Bardziej martwi mnie to, że my też niczego nie pamiętamy.
~~ Może wcale nie jest tak źle. Wade, czy pamiętasz COKOLWIEK?
Basior zastanowił się. Długo myślał, aż w końcu doznał olśnienia i zaśpiewał:


War is coming, war is crying out

The World is shaking, the Sky is falling down
The sky is falling down
Into the Darkness we are one
Into the Darkness we all must run
Into the Darkness we prove the light
Into the Darkness we all must fight *


~~ Ooo! Uwielbiam tą piosenkę! ~~ ucieszył się Drugi.

~ Eh, jest gorzej niż myślałem.
- Aż tak źle śpiewam? - skrzywił się basior, ale w głębi duszy miał gdzieś wszelkie opinie co do swojego głosu.
~ Nie o to chodzi. Musisz się dowiedzieć czegokolwiek o twojej przeszłości...
- HEJ! Nie masz prawa mi rozkazywać - odparł lekko zdenerwowany Wade. 
Z nieznanego powodu czuł ulgę, że nie zna swojej przeszłości... Tylko oczywiście nie wiedział dlaczego.
~ Nie będę się z tobą kłócił. Ciekawe, czemu pamiętasz przypadkową melodię, a nie możesz przypomnieć sobie swojego życia - odparł Pierwszy zmieniając temat.
- Nie wiem, ale podoba mi się - uśmiechnął się wilk. - Musiałem lubić śpiewanie.
~~ Pamiętasz jakieś inne piosenki? ~~ zapytał Drugi, któremu najwyraźniej spodobał się talent basiora.
Wade zmarszczył brwi w zamyśleniu, ale po chwili pokręcił głową.
- Nie, nic więcej mi się nie przypomina.
~~ Szkoda... A to co?
Wilk zatrzymał się. Przed nim rozciągała się szeroka na jakieś siedem metrów przepaść. Spojrzał w dół. Głębokość mogła wynosić jakieś dziesięć metrów. Dno było suche - żadnej rzeki, która złagodziłaby ewentualny upadek.
~ Chyba trzeba zawrócić - powiedział Pierwszy.
Jednak Wade stał w miejscu patrząc na drugą stronę wąwozu. Na jego pysku powoli wykwitł szeroki uśmiech.
~ Wade?
~~ Czy mnie się wydaje czy ty...
~ O nie, nawet nie próbuj.
~~ Tak, tak, TAK!
Basior mimo namów Pierwszego cofnął się, rozpędził i w ostatniej chwili odbił tylnymi łapami od krawędzi urwiska. Pierwsze kilka sekund lotu było pięknym widokiem wspaniałego skoku... Ale nie dość długiego. W połowie długości wilk ku własnej zgrozie zaczął opadać w dół.
~ Brawo. Właśnie nas zabiłeś ~ mruknął niezbyt przejęty Pierwszy.
~~ Nie wszystko stracone... ~~ zachichotał Drugi...
I nagle basior zniknął w niebieskim rozbłysku, by w tej samej sekundzie pojawić się z identycznym błyskiem dwa metry dalej bezpiecznie po drugiej stronie wąwozu. Źle obliczona wysokość zrzuciła go dość brutalnie na udeptaną ziemię, ale poza tym Wade był cały. Basior zszokowany zaczął obmacywać się po pysku i brzuchu niedowierzając, że nie skończył na dnie przepaści.
- Jak...Co to było?! - zapytał.
~~ TE-LE-POR-TA-CJA ~~ wyjaśnił Drugi zadowolony z siebie.
- To ja tak umiem?!
~ Też jestem zaskoczony ~ przyznał Pierwszy ~ Wiedziałem, że umiesz się regenerować, ale o tym...
- CO UMIEM?! - przerwał mu Wade czując coraz większy entuzjazm.
Wyprostował się i dla próby skupił wzrok na punkcie przed sobą. Po paru minutach prób basior ponownie przeniósł się przed siebie. A co najbardziej zaskakujące, basior bez żadnych dodatkowych lekcji wiedział już jak korzystać z teleportacji. Najwyraźniej zanim stracił pamięć musiał już to umieć. Z nową energią i uśmiechem na pysku ruszył przed siebie.
- Z takimi umiejętnościami nie mam się czego bać - powiedział wesoło.
~ To się zobaczy...
Wilk nie zważał już w ogóle na sceptyczne nastawienie Pierwszego. A wiatr niósł przed nim jego głos, rozbrzmiewający między drzewami, kontynuujący przypomnianą piosenkę:


Something's coming, something's on it's way

Mountains are complain, like statues of clay
Something's on it's way
Into the Darkness we are one
Into the Darkness we all must run
Into the Darkness we prove the light
Into the Darkness we all must fight
We all must fight *



* The Phantoms ,,Into the Darkness". Pierwszy tekst jaki przyszedł mi do głowy ;P Nie wiem też czy wszystko jest napisane właściwie, bo pisałam ze słuchu x3

wtorek, 21 lipca 2015

Omega - Wade

Oto nowy basior, Wade. A właściwie trzy basiory... Albo jeden... Może dwa? Powiedzmy - jeden basior z dwoma głosami w głowie. Brzmi niedorzecznie? W naszej watasze lądują jedynie niezwykłe osobowości!


Motto: "Trzeba się najpierw zgubić, by dotrzeć do tego, czego nie można znaleźć, w przeciwnym razie każdy by wiedział, gdzie tego szukać"
Imię: Wade. Ot, zwykłe, nic nie znaczące imię. (Nieprawda! Oznacza nas!) I co z tego? Jesteśmy tylko głosami w głowie. (Masz o sobie cholernie niskie mniemanie, stary.)
Pseudonim: Kova, czyli ,,twardy", lub Cora. (Czyli ,,złodziej".) Ej! Staram się nas jak najlepiej przedstawić!
Płeć: Basior (TRZY basiory. Ale co do przynajmniej jednego z nas nie jestem pewien.)
Wiek: 5 lat (Pfrt! STARUCH!)
Jaki stworek: Canine Enigma (Znawca gatunków się znalazł...)
Stanowisko: Bard (W razie czego chętnie posłuży w wojsku, obojętne na jakiej posadzie.)
Ranga: Omega
Rodzina: Jeśli są równie pokręceni co Wade, to lepiej żeby chłopak ich w życiu nie spotkał. (Przesadzasz! Ja tam bym ich chętnie poznał.) Bo jesteś świrem. (Świry trzymają się razem!)
Partner: Nie ukrywa, że ma słabość do dziewczyn z charakterem. (I ładną buźką oraz smukłą talią...) O czym ty marzysz? Z mordą Wade'a nawet emerytki nie poderwiesz.
Potomstwo: Stanowcze NIE. (Dzieciaki budzą we mnie instynkt mordercy.)
Charakter: Co tu ukrywać? Wade to po prostu wariat, psychopata, ogólnie popapraniec. Wszędzie znajdzie powód do śmiechu (zbyt głośnego i często zupełnie nie na miejscu), prawie cały czas błyska kłami w (- psychopatycznym -) uśmiechu. Najczęściej jednak szczerzy się do wader, sypiąc przy tym komplementami jak z rękawa. Nieuczciwości nie można mu tutaj zarzucić - jak coś chwali to robi to szczerze. Nie łatwo go wściec. (Ale ten komu się to uda będzie miał do końca życia przesrane, o ile sam Wade mu go nie skróci.) Nie waha się zabić. Ogólnie przemoc uznaje za dobre rozwiązanie większości problemów. Do nieznajomych zwraca się jak do starych kumpli. Nawet najgorszemu wrogowi rzuci coś w stylu przyjacielskiego, złośliwego komentarza. Trochę takowych ma w zanadrzu. Można w skrócie powiedzieć, że jest dość pyskaty. (DOŚĆ? Ty chyba go nie znasz. Daj MI teraz o nim poopowiadać!) NIE! Ja jestem tym ważniejszym głosem. (I nudniejszym.) Nie przerywaj. Wade nie zna strachu... W tym złym znaczeniu. Nie cofnie się przed żadną głupotą, zwłaszcza jeśli idzie za tym dobra zabawa, a przynajmniej dla NIEGO dobra. Nie wiadomo, czy to fuks (- czy jednak zalążki geniuszu, których nie chcesz zauważyć -), ale większość jego szalonych planów kończy się sukcesem. Czasem basior nie zważając na cudze towarzystwo zaczyna gadać z samym sobą. (Znowu zaczynasz! Gada z NAMI, przecież gadanie do samego siebie to głupota!) Jesteśmy tylko w jego wyobraźni, kretynie! (Zapisać cię do psychologa? Znowu wyczuwam niezdrowy brak wiary w siebie.) MAM DOŚĆ. Starczy tych opisów...(No weź! Przed nami jeszcze połowa profilu!)
Mimo wszystko Wade ma jednak (pewne) poczucie przyzwoitości wobec swoich przyjaciół. Umie odwdzięczyć się w jakiś sposób, przeprosić, podkulić ogon... (No teraz to ty przesadziłeś. Bez żadnego podkulania, proszę!)
Specjalności: Basior ma to szczęście, że natura obdarzyła go zarówno siłą jak i zręcznością. Daje to raczej morderczą mieszankę. W walce z kilkoma przeciwnikami naraz Wade radzi sobie nie gorzej niż z jednym. Na dodatek posiada zdolność regeneracji, ale w słabym stopniu. Mimo to dość szybko wylizuje się z ran, które trzymają wilki w miejscu nawet miesiąc. Potrafi się też teleportować, ale tylko na jakieś dwa metry w jakimkolwiek kierunku. Dłuższe dystanse mocno nadszarpują jego wytrzymałość, co zmusza basiora do odpoczynku. Podobnie jest z teleportowaniem ze sobą drugiej osoby: możliwe, ale niebezpieczne dla jego zdrowia. Gdyby nie regeneracja Wade musiałby pewnie tygodniami odsypiać wszelkie przenoszenie się przez teleportację.
Zainteresowania: Pomyślmy...Wade ogólnie takowych chyba nie ma. Chociaż nie, basior uwielbia muzykę. Często śpiewa (jak aniołek!) i nie obchodzi go co o tym sądzą inni. Całe szczęście ma piękny głos, zupełnie nie pasujący do jego osobowości. Lubi też wyobrażać sobie różne rzeczy. Nigdy nie dzieli się jednak ,,Wade'owymi wizjami". (Tak jest lepiej dla zdrowia psychicznego innych.) Gdy się zagubi w swojej wyobraźni naprawdę trudno przypomnieć mu o rzeczywistości. Ogólnie z nudów najczęściej włóczy się po okolicy i szuka do kogo się przyczepić. A gdy już odnajdzie swoją ,,ofiarę" przylgnie do niej jak rzep do psiego (Wilczego!) ogona i nie puści aż mu się znudzi. Wtedy poszuka kolejną osobę i tak w kółko.
Wygląd: Wade jest średniej wielkości ciemnoszarym basiorem z czarnymi łapami. Ma długi pysk o ostrych rysach. Wokół czerwonych oczu ma wiązanki cienkich blizn, które wydają się błyszczeć na tle ciemnego futra. Pół pyska najczęściej przysłania wyrastająca za szpiczastymi uszami długa grzywka (- która wygląda jak babska...) Miałeś nie przerywać! Kolejnym znakiem szczególnym są kolejne dość nieprzyjemnie wyglądające blizny na przednich łapach. (Wyglądają jakby ktoś grał na jego skórze w ,,Kółko i krzyżyk"!) Ciebie to bawi? (A co? Tobie to nie przypomina ,,Kółko i krzyżyk"?) Przypomina, ale... (No widzisz!) Dlaczego to ja akurat muszę znosić tego kretyna...(DWÓCH kretynów.) Nie dobijaj mnie...
Inności: 
- Jak pewnie już zdążyłeś zauważyć, w głowie Wade'a siedzą dwa głosy. Można krótko nazwać ich (NAS) Rozsądek i Szaleństwo. (Poeta się znalazł.) Wade jednak ogranicza się do Pierwszy i Drugi. Nikomu jednak nie przyznaje się do tego (...bo nikt nie pyta!) Nikt inny nie może ich też usłyszeć, bo są jedynie wymysłem basiora.
- Nienawidzi warzyw. (Zwłaszcza brokułów, ohyda!)
- Ma pewne domysły co do tego skąd pochodzi, ale nie umie tego połączyć w całość. Co noc śni mu się jakieś górskie pustkowie, krew zabarwiająca śnieg i dziwny wilk ze stalową plakietką w uchu. Wade jest niemal pewny, że to jakiś jego krewniak.
- Ma zaskakująco dobrą pamięć do muzyki. Mimo utraty pamięci w jego głowie pozostało pełno tekstów piosenek i rytmów melodii do nich.
Właściciel: NyanCat^._.^~

sobota, 18 lipca 2015

Omega - Nightmare

Oto nowa wadera w naszej watasze! Dosyć mroczna, kochająca ciemność i będąca strażnikiem nocnym - Nightmare.





Motto: "Inni kochają dzień i wyklinają noc. Ja nienawidzę dnia i upajam się ciemnościami."
Imię: Nightmare, oznacza "Koszmar", ale to raczej oczywiste.
Pseudonim: Night lub Koszmar. To drugie większość mówi, kiedy ją zobaczy.
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata, chyba...
Jaki stworek: Śniący
Stanowisko: Strażnik Nocny
Ranga: Omega
Rodzina: Starsza siostra (o której istnieniu nie pamięta, ale sza...)
Partner: Wprawdzie to już ten wiek, ale raczej nikt mnie nie zaakceptuje. Miłością darzę jedynie siostrę.
Potomstwo: Najpierw partner, potem maluchy. 
Charakter: Dobra, charakter u wilka z amnezją... Jakoś to będzie. 
Jest na ogół spokojną waderą, która nie kwapi się do okazywania szczęścia i radości. Szczerze powiedziawszy, strach, szczęście i w pewnym sensie smutek są dla niej słabościami. Nawet jeśli je odczuwa, nie pokaże ich. Co do nie okazywania strachu... Z tej przyczyny wiele wilków nazywa ją odważną. Ma silną psychikę, praktycznie nie do złamania. Ma jedną słabość, ale o tym później. Jeśli uzna kogoś/coś za ważne, będzie tego bronić. W sytuacji, gdy ktoś próbuje skrzywdzić osobę dla niej ważną, jest niezwykle agresywna. Jeśli uznaje kogoś za swojego przełożonego lub przyjaciela będzie wobec niego lojalna, zachowując zdrowy rozsądek. Jeśli jesteś jej przyjacielem, przełożonym albo osobą, której ufa, raczej nie musisz się martwić o jej kłamstwa. Jeśli natomiast nie... No cóż, kłamie idealnie i jeszcze nie zdarzyło jej się pogubić w kłamstwach (chociaż nic nie pamięta, ale o tym sza). Pojedyncze wilki umieją rozróżnić kłamstwo od prawdy, lecz nawet one czasem się mylą. Oczywistym jest, iż trudno zdobyć jej szacunek, a tym bardziej zaufanie. Gdy ci się uda choć jedno z nich, masz się czym chwalić. Pewnie nigdy nie zobaczysz jej zakłopotanej.
Specjalności: Jest wstanie wnikać do snów innych wilków (i nie mów, że nie masz snów, bo to niemożliwe, po prostu ich nie pamiętasz, te w których się pojawia są nie do zapomnienie). Potrafi pozbyć się z czyjejś głowy najpaskudniejszego koszmaru i zatruć nawet najpiękniejszy sen. Jednak jej umiejętność, choćby nie używana, niesie ze sobą okropne skutki. Gdy zasypia, śnią jej się najpotworniejsze rzeczy tego świata (z tego powodu mało sypia). 
Zainteresowania: Jej głównym zainteresowaniem jest noc i wszelka ciemność. Fascynują ją zjawiska dziejące się wtedy, szczególnie te na niebie. 
Wygląd: Jest nieco wyższa od normalnego wilka. Na pewno nietypowe jest to, iż jej złote oczy się świecą. Nie można też zapomnieć o długich uszach, wywijających się do zewnątrz. Jej ogony jest też dłuższy, niż u typowych osobników, przy tym też bardziej puchaty. Na przednich łapach nosi kajdany, z których zwisają łańcuchy. Od połowy brzucha do początku klatki piersiowej ma prostą bliznę. Nie trzeba chyba mówić, że jej futro jest czarne i białe. Jest raczej chudsza od innych przedstawicieli. Między innymi przez ten wygląd są wilki uważające ją za koszmarną.
Inności: Ma odczucie, że gdzieś jest osoba, z którą jest silnie związana, ale nie wie, w jaki sposób. 
Właściciel: wilczyca2678

czwartek, 16 lipca 2015

Omega - Mollis

Oto nowa wadera, powitajmy ją ciepło. Jest strażnikiem dziennym, ale spokojnie, w razie potrzeby obejmie również wartę w nocy ;)




Motto: "Dlaczego mam ci wierzyć? Przecież wszystko co powiesz może być kłamstwem. Nie uwierzę, że trawa jest zielona do puki jej nie zobaczę."
Imię: Mollis (od szwedzkiego słowa ,,mol", czyli ,,kret")
Pseudonim: Kret, Mol, Ślepok
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Jaki stworek: Kretik pustynny
Stanowisko: Strażnik Dzienny, ale za nocnego, też w razie czego mogę robić.
Ranga: Omega
Rodzina: Nie wiem czy mam rodzinę, ale jeśli moje potencjalne rodzeństwo jest takie jak ja, to mu współczuję.
Partner: Niby szukam, ale nie powiem, żeby mi jakoś specjalnie zależało.
Potomstwo: Nigdy. Dlaczego? To już moja sprawa...
Charakter: Nie oszukujmy się, Moliss nie jest zbyt śmiała. Czy to wina utraty pamięci? Nie wiem. Ale czy pozbawiony wzroku wilk kiedykolwiek poczuje się pewnie stąpając po całkowicie czarnym świecie? Boi się w zasadzie wszystkiego co się rusza, a już zwłaszcza wilków. Nie ufa im i śmie wątpić w każde ich słowo. Ale gdy już przestaje bać się danej osoby częściej ją ignoruje niż próbuje poznać. W brew pozorom nie łatwo ją zranić. Jest bardzo zobojętniała, możesz ją obrzucać wymyślnymi wyzwiskami, a ona najpewniej nawet cię nie wysłucha. Czasami sprawia wrażenie zupełnie oderwanej od rzeczywistości. Zwykle w takich chwilach myśli o tym gdzie jest granica pomiędzy dobrem, a złem, jak jej nie przekroczyć, jaki jest sens życia i tym podobne. Swoim życiem gardzi i nie widzi w nim sensu. Nie czuje nawet żalu gdy ktoś mówi o pięknie świata. Nigdy go nie widziała lub go nie pamięta, więc czego ma żałować? Prawdopodobnie da się jeszcze wykrzesać z tej płochliwej melancholiczki odrobinę entuzjazmu, ale to bardzo trudne.
Specjalności: Potrafi używać echolokacji. Ma też bardzo wyczulone zmysły, wszystkie, za wyjątkiem wzroku, którego nie posiada. Ponad to jest wyjątkowo szybka i świetnie się wspina. Potrafi nawet wykopać norę. 
Zainteresowania: Brak
Wygląd: Raczej wysoka, ale wątła wadera. Oczy rzadko wyłaniają się spod przydługiej grzywki, ale gdy już to nastąpi zobaczysz... Parę ładnych szarych oczu. To znaczy, były by ładnie gdyby nie były zasnute mgłą.
Inności: 
~ Kiedy tylko obudziła się w pobliżu wodospadu była święcie przekonana, żę wcześniej gdzieś się spieszyła, że od tego zależało czyjeś życie.
~ Wierzy w duchy. Bo jak inaczej może wytłumaczyć te dziwne zaburzenia w wynikach echolokacji, pojawiające się głównie nocą?
Właściciel: Margo5

czwartek, 9 lipca 2015

Ogłoszenia parafialne :D

Moje drogie bezpamięciowe wilcze pyski!

Otóż, wyszło nam takie małe zamieszanie - ja i Ania wyjeżdżamy w sobotę. Nie wysyłajcie do nas opek czy formków.  Mnie nie będzie przez około 2-3 tygodni, nie więcej, natomiast Ania wraca 25.07.

ALE znalazłam odpowiednią osobę na 3 admina - jest to Shadow333. Właścicielka naszej młodej Hoshi. To do niej wysyłacie wszelkie opowiadania, formularze, propozycje i tak dalej... 

PROSZĘ WAS, NIECH MI TU NIE BĘDZIE JAKIŚ ZASTOJÓW. TO ŻE  NIE MA MNIE I ANI, NIE ZNACZY ŻE WAS TEŻ MA NIE BYĆ. JAK WRÓCĘ CHCĘ WIDZIEĆ KILKA OPKÓW, JASNE? NO, TO DOBRZE. BO JAK NIE TO ŁBY POUKRĘCAM, A ANIA ZAJMIE SIĘ WNĘTRZNOŚCIAMI!!!! :D

~ Pełna nadziei na opka Yanan

Od Hoshi


        Kwiaty... Dużo kwiatów... Niebo... Błękitne... Jasne... Jasne słońce... Frunę? Nie... To nie ja frunę. To motyl. Czy ja nim jestem? Próbuję się zatrzymać. Nie działa. Próbuję zawrócić, wylądować. Nie mam władzy nad tym ciałem. Nie mogę się uwolnić. Muszę się poddać, frunąć razem z nim, to jedyne wyjście...
Budzę się. Delikatnie uchylam obolałe powieki. Gwiazdy, pełno gwiazd. I księżyc. Jest noc. I to jedyne co wiem, ze strachem odkrywam, że mam pustkę w głowie. Podnoszę łeb z ziemi i rozglądam się z nadzieją, że jakikolwiek element otoczenia przypomni mi cokolwiek. Panikuję, nadal nic nie pamiętam. Dookoła ciemny las, leżę na łące, miękka trawa wydaje się być lekko niebieskawa w świetle księżyca. Skupiam się, tak bardzo jak tylko mogę... "Hoshi", ta myśl pojawiła się jakby znikąd. Hoshi, gwiazda... To moje imię, pamiętam! Wstaję i otrzepuję się, "C-co to jest?!", krzyczę w myślach uświadamiając sobie, że na moim grzbiecie usadowiło się coś bardzo lekkiego i delikatnego. 
Odwracam głowę najszybciej jak potrafię i.... Skrzydła. Skrzydła motyla. Ale... Jak? Przypomina mi się sen... Wizja? To z czego się przed chwilą wybudziłam. To ma jakiś związek? Jestem pewna, że wcześniej nie miałam żadnych skrzydeł. Jestem... Pewna? Przecież... Nie wiem nawet kim jestem... Niby skąd wiem, że wcześniej nie miałam skrzydeł? A jednak czuję tę niezrozumiałą pewność. Spuszczam głowę w dół. Nic z tego nie rozumiem.... R-robak! Robak! Lata mi tuż przed oczami! Kłapię zębami w celu złapania tej głupiej istotki. Już cię mam! Robię krok do przodu, ucieka! Biegnę za nim, ale chyba zorientował się, że bawimy się w berka bo zwiewa naprawdę szybko! Kłap! I jest. Już w moim pyszczku. Zabolało.
- Auć! - wypuszczam robaczka i krzyczę czując piekący ból na głowie. 
Głos, no tak. Potrafię mówić, zawsze potrafiłam. Ale... Skąd o tym wiem? Stworek buja się teraz tuż przed moimi oczami. Przyglądam się dokładniej... To... To nie robak. Wystaje z tego cienki patyczek przymocowany do... Macam łapą sierść między moimi uszami. Do mojej głowy! Obok jest drugi. To czułki! Ale... Jak? Co się ze mną stało? Idę do przodu, próbuję znaleźć... Coś... Cokolwiek, dzięki czemu zrozumiem co tutaj robię. Patrzę na drzewa, na gwiazdy, na krzaki. Raz po raz uświadamiam sobie co do czego służyło. Przypominam sobie całą wiedzę o tych rzeczach. Ale nie pamiętam nic o sobie. Ale... Gdzieś w mojej głowie znajduje się skarbiec. Skarbiec z tysiącem zaklęć. Magia, no tak. Znam się na niej, przecież to oczywiste! Oczywiste...? To nie ma sensu. Skupiam się i wypowiadam jedno z nich. Przede mną pojawia się mała kałuża. Po zaspokojeniu pragnienia zaczęłam myśleć dalej. Znam się na magii, teraz to pewne, i... Na czymś jeszcze. A, no tak. Gwiazdy... Patrzę w niebo i widzę konstelację pegaza, smoka i mało widoczną konstelację wagi. Skąd znam te nazwy? Kocham gwiazdy. Ale skąd tyle o nich wiem? Czy kryje się na nich moja przeszłość? Nie mam pojęcia. Wzdycham głośno, nagły podmuch wiatru owiewa mi pyszczek i uśmiecham się mimo woli, hej nie mogę tracić dobrego ducha! Próbuję zebrać fakty o mnie samej. Jestem żółto-biała... Chyba... W tym świetle nie widzę wyraźnie... Jestem wilkiem. I to kolejna informacja znikąd. Kolejna rzecz, którą wiem tak po prostu jakby była częścią mojego umysłu. Wbudowaną na zawsze, choć cała reszta zgubiła się gdzieś w ciemnej nocy, w gwiazdach. A może porwał je motyl z tego dziwnego snu? Nie mam pojęcia. W każdym razie jestem wilkiem, żółto-białym, a moje imię to Hoshi. No i mam skrzydła i czułki motyla. Tej informacji jednak mój umysł nie zarejestrował tak trwale. W każdym razie czuję się jakbym ich wcześniej nie miała. Nawet jeśli nie jestem pewna istnienia tego "wcześniej". A może dopiero się narodziłam? Nie, wiem jak rodzą się wilki i na pewno nie budzą się w wieku... W wieku... Ile ja mam właściwie lat? Półtora roku? Nie, chyba zaczęłam już dorastać. Dwa lata. Mam dwa lata. Więc wiem, że nowo narodzone wilki nie mogą mieć dwóch lat i budzić się na jakiejś łące w lesie! Same! To tak nie działa. Więc... Może się zgubiłam? Ale dlaczego nie wiem jak wygląda moja wataha? Terytorium? 
- Czemu nic nie pamiętam?! - Krzyczę zirytowana. I nagle zaświtała mi pewna myśl - Halo! Halo, pomocy! Jest tu ktoś?! - drę się jak najgłośniej potrafię, licząc na to, że usłyszy mnie ktoś, ktokolwiek. 
Że usłyszy i pomoże mi. Wyjaśni wszystko, powie kim jestem i co tutaj robię. Ale nikt nie odpowiada. Cisza. I nagle uświadamiam sobie, że jestem sama... Całkiem sama. Odkąd się obudziłam nie spotkałam tutaj ŻADNEJ żywej istoty. Nawet "robaczek" okazał się tylko delikatną "ozdobą" na mojej głowie... Gdzie ja jestem? Dotąd miałam ponure myśli, ale mimo tego cieszyłam się wiatrem, niebem, drzewami. Teraz przestaję dostrzegać pozytywy. Nie mam z kim porozmawiać. Samotność zdecydowanie nie należy do rzeczy przeze mnie choćby znośnych. Samotna robię się smutna... Ale zaraz, nie jestem całkiem sama. Z góry uśmiechają się do mnie gwiazdy. Wiem, że dodają mi otuchy. Z tą nieco weselszą myślą ruszam dalej, w poszukiwaniu siebie.

C.D.N

środa, 8 lipca 2015

Omega - Hoshi

A oto jest nowa wadera, jeszcze młodziutka Hoshi - Uczeń. No, reszta będzie miała okazje nauczyć się troszkę matkować zanim będzie miała swoje, mniejsze gremlinki :D

 
Motto: "Uśmiech jest jak sok pomarańczowy. Ma ciepły kolor, słodki smak i daje dużo energii!"
Imię: Hoshi (Oznacza to po japońsku "Gwiazda")

Pseudonim: Nie mam żadnego... Co nie oznacza, że nie możecie mi go wymyślić~

Płeć: Wadera

Wiek: 2 lata.

Jaki stworek: Astrologiczny motyl.

Stanowisko: Uczeń

Ranga: Omega

Rodzina: Czuję, że gdzieś jest ktoś kto mnie kocha, moja rodzina, moja wataha.... Nie mam pojęcia kim są, ale na pewno ich odnajdę!

Partner: ...Czy to już wiek, w którym powinnam zacząć myśleć o basiorach? Ach, mam ważniejsze rzeczy na głowie!~

Potomstwo: N-na t-to jest.... Na pewno zbyt wcześnie!

Charakter: Jaka jestem? Tego sama nie jestem w stanie do końca określić.... Na pewno radosna, o tak! I energiczna, mam niespożyte pokłady energii. Z powodu młodego wieku zostało we mnie jeszcze trochę szczeniaka, uwielbiam się bawić! Zwłaszcza w berka i chowanego. Mam bardzo wybujałą wyobraźnię... W moim umyśle istnieją tysiące magicznych krain, lasów, jezior, tysiące scenariuszy, tysiące żyć przeróżnych istot - a to wszystko tylko wytwory mojej wyobraźni. Tworzę tego typu rzeczy gdy mi się nudzi... Po prostu kładę się na trawie i myślę... "A co by było gdyby cały świat był puszysty jak chmury i non stop zmieniał kolor?". A reszta sama przychodzi. Kocham się śmiać, kocham biegać, kocham żyć! Bywam roztrzepana i czasem nieogarnięta, ale potrafię szybko się skupić, jeżeli jest taka potrzeba. W końcu czary wymagają ogromnego skupienia. Ach, nie wspomniałam o tym, że interesuję się magią? Więc o tym później. O czym ja to...? A, charakter. Więc lubię dużo mówić, ale nie w nocy. W nocy patrzę na gwiazdy... O, i uwielbiam pływać! Pływanie jest super! Czuję się wtedy taka wolna, taka szczęśliwa... Wiem, że większość w ten sposób określa latanie, ja też potrafię latać, ale to nie to samo.... Moje skrzydełka są bardzo małe i muszę się nimi namachać żeby móc unieść się w powietrze... Istnieje pewne zaklęcie, dzięki któremu wznoszę się bez takich wysiłków, jednak wypowiedzenie go wymaga dużego skupienia, a ja nie zawsze mam na to ochotę. Hmm... Zdradzę wam mój sekret, tylko nikomu nie mówcie... Boję się ognia. Nie wiem czemu, ale przeraża mnie on... Ale nie liczcie na to, że przestraszę się czegokolwiek innego! Jestem nieustraszona jak lew! Hihi~

Specjalności: Mimo utraty pamięci w mojej głowie pozostało wiele, wiele zaklęć... Nie wiem dlaczego tak się stało. Muszę się przyznać, że jestem całkiem dobra w czarowaniu! Ale cały czas się uczę, czasami boli mnie od tego głowa... Jednak się nie poddaję, wiem, że kiedyś dojdę do perfekcji. No i jak mówiłam już wcześniej, umiem też latać, ale nie robię tego często bo to bardzo męczące...

Zainteresowania: Uwielbiam gwiazdy! Astronomia to zdecydowanie moja bajka. Kocham oglądać nocne niebo. Zawsze kładę się spać trochę później żeby jeszcze chwilę popatrzeć na księżyc, jedną konstelację, drugą konstelację, drogę mleczną... Skutkuje to praktycznie zawsze wstawaniem o późnej godzinie. Cóż, taka już jestem~ Tak jak wcześniej wspomniałam, ubóstwiam pływanie, nurkowanie i wszystko co związane z wodą!

Wygląd: Jestem niziutka, ale na pewno urosnę! M-mam nadzieję... Moje futerko jest żółto-białe i bardzo puszyste, zwłaszcza ogon. Serio, kitę mam jak u wiewiórki.... Jak widać na zdjęciu, niesforna grzywka opada mi na jedno oko, więc ciągle muszę ją odgarniać... No i jeszcze jedna sprawa, którą muszę wyjaśnić... Pewnie zastanawiacie się co na mojej głowie i grzbiecie robią motyle czułka i skrzydła. Um, właściwie sama nie wiem dlaczego je mam. Nie mam pojęcia... Jednak czuję się mocno związana z motylami, może to część mojej przeszłości? Mam nadzieję, że to właściwy trop i w końcu przypomnę sobie kim naprawdę jestem.

Inności: Właściwie to mam wrażenie, że nie mogę być w pełni szczęśliwa.... Nie chodzi mi o to, że nie czuję radości, przecież poznaliście mnie na tyle, żeby wiedzieć jaka jestem~ Chodzi mi o to, że w moim sercu jest jakaś luka... Mała przestrzeń, której nic nie może wypełnić. Jakbym tęskniła za czymś, czego nie mogę dostać... Mam wrażenie, że chodzi o kogoś bliskiego, może o.... Rodzinę? Mam przekonanie, że ona gdzieś istnieje, że jest i czeka na mnie. Problem w tym, że naprawdę nie mogę przypomnieć sobie choćby jednego szczegółu z mojej przeszłości...
Właściciel: Shadow333

Od Yanan CD Kitsune - Ktoś żywy

        Zastanawiam się chwilę nad pytaniem wadery. No, faktycznie może i to nie jest zbyt podobne, ale jej ogon tak leżał, mokry... A ja przecież, pioruny jasne, nigdy w życiu wilka nie widziałam na oczy! Jeszcze dziś rano chciałam żeby pojawił się tu ktoś, z kim mogłabym normalnie pogadać. Wiadomo, Księga jest w porządku, ale nie wydaje dźwięku... A ta tutaj tak. I wygląda na to, że też jest wilkiem, choć jakimś... Mniej... Bardziej... Sama nie wiem.
 - No bo ty... T-ty... Jesteś wilkiem... - wyduszam z siebie w końcu, siedząc z pyskiem pochylonym w stronę czarnej.
 - No... Tak, jestem wilkiem. Ty też, prawda? - pyta.
 - Ym, tak. I mam na imię Yanan - Od drugiego zdania od razu polepsza mi się humor. Fakt, że mogę się komuś PRZEDSTAWIĆ jest dla mnie bardzo ciekawy. 
 - Ja jestem Kitsune. - Wadera wyciąga łapę w moją stronę. Ściskam jej kończynę i uśmiechem się krzywo.
 - Ale pada... A, właśnie. Wiesz, pomyliłam cię z trawą, bo jest mokro, a ja nigdy w życiu nie widziałam wilka. Jesteś pierwszym wilk... Nie, zaraz, jesteś w ogóle pierwszym stworzeniem jakie widzę na oczy! Czy jest nas więcej?
 - Serio? Ty... - zastanawia się chwilę nad tym po czym świdruje mnie wzrokiem.
 - Co? Wiem, to dziwne. Nie wiem wiele o świecie, ale jakoś sobie radzę. Księga mi pomaga i...
 - Księga?
 - Tak, tak. Wiesz, ja... Nie znam... Nie wiem... Wiesz, ja nie znam swojej historii. Czytałam w Księdze, że powinnam mieć rodzinę - watahę - i w ogóle ale nie mam. I nie ma na tych terenach żywej duszy, oprócz nas 2. I w ogóle, wszystko jest nie tak jak w Księdze...
Kitsune patrzy na mnie cały czas uważnie, coraz szerzej otwiera oczy i widocznie intensywnie nad czymś myśli.
 - Ja też! - wypala w pewnym momencie.
 - Co? - pytam, nie rozumiejąc.
 - No, ja też nie znam swojej historii, nic nie pamiętam.
Teraz to ja jestem okropnie zdziwiona. Przechylam łeb w prawo, deszcz wpada mi do ucha. Coraz mniej widzę, grzywka wpada mi zamoczona do oczu. Unoszę ją łapą.
 - Wiesz, jeśli chcemy rozmawiać to może lepiej gdzieś się schowajmy. Ten deszcze jest nie do zniesienia! - proponuje moja towarzyszka, wyjmując mi to z pyska. 
Prowadzę nas więc szybko do Drzewka. Truchtam, patrząc czy Kitsune idzie za mną. Nie chcę jej stracić. Od wielu miesięcy swojego życia - choć podejrzewam z pomocą Księgi, że mam około 3 lat - nie widziałam żywej duszy. A tu nagle plask! I jest Kitsune!
 - To tutaj - mówię, dochodząc do złotego drzewa.
 - Fajne miejsce - komentuje widocznie uradowana suchym miejscem Kitsune. 
Ja tam lubię deszcz. Ale jak chcemy sobie wyjaśnić trochę spraw, a ona nie lubi wody to nie. Mogę zrezygnować z deszczu ten jeden raz...
Wchodzimy do groty w Drzewku i otrzepujemy się z wody. Potem siadamy i przez chwilę po prostu się sobie przyglądamy, ale dochodzę do wniosku, że mi się to nie podoba. Odwracam więc wzrok i pytam:
 - Zimno ci?
 - Trochę...
 - To chodź, ja mam takie jakieś zdolności, że jestem zawsze ciepło - im bliżej mnie jesteś tym ci cieplej! - Posyłam jej uśmiech. Kitsune myśli chwilę, ale potem kładzie się bliżej mnie, tak by mnie widzieć i przykrywa się ogonem.
 - To co? Może... Widziałaś kiedyś inne wilki? - pytam, przerywając tę okropną ciszę.

Kitsune?