Rosso nie było dane długo cieszyć się snem. Zaledwie pół godziny po tym, jak zmrużył oczy, w jego głowę trafił kamień. Wystraszony Crach zerwał się do lotu łomocząc skrzydłami nad uszami basiora. To, i ból głowy przywróciły skrzydlatemu przytomność. Ross skoczył na nogi, po chwili jednak wzrok mu się przćmił i musiał usiąść, by się nie wywrócić.
- Au... - jęknął masując się w głowę. - Kto to zrobił? - basior zaczął rozglądać się za winowajcą.
Kątem oka dostrzegł ruch i błysk zielonych oczu. Spojrzał w tamtą stronę. Z krzewów wyszła bordowo kremowa wadera o zielonych oczach. Wyglądała, jednym słowem, dziko. Większość wzięłaby ją pewnie za włóczęgę i obszarpańca, ale Rosso nie pamiętał, żeby widział w życiu jakiegokolwiek innego wilka. Był więc szczerze zafascynowany nieznajomą. Do tego stopnia, że dopiero po piątej minucie bezsensownego przypatrywania się obcej zwrócił uwagę na dziwną uprząż na jej pysku.
- Co to jest? - zapytał głupkowato.
Wadera mruknęła coś nie zrozumiałego.
- Możesz powtórzyć? Nic nie zrozumiałem.
Wilczyca spojrzała na niego jak na idiotę. Pokazała na uprząż, potem na swoje gardło i pokręciła przecząco głową.
- Ahaaa. To przez to nie umiesz mówić. Więc dlaczego to nosisz? - dopytywał się.
Nie przyszło mu na myśl, że ktoś po prostu związał waderę. Basior cały czas był przekonany, że nieznajoma sama to sobie założyła. Warknęła zirytowana. Już szykowała się do kolejnego tłumaczenia, gdy nagle na jej głowie wylądował Crach. Zniecierpliwiony kruk jednym delikatnym, lecz stanowczym dziobnięciem przerwał sznur i zeskoczył na ziemię. Wadera zdjęła pęta i z westchnieniem ulgi rozruszała szczękę.
- Dziękuję - powiedziała do ptaka.
Crach napuszył się dumny z siebie. Rosso w końcu zajarzył o co chodziło nieznajomej przez cały czas:
- No tak! Chciałaś, żebym to zdjął, prawda?
- Kra... - rzucił kruk jakby chciał powiedzieć ,,Te wilki to jednak niczego nie rozumieją".
Daera? Wybacz długość :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz