Kwiaty... Dużo kwiatów... Niebo... Błękitne... Jasne... Jasne słońce...
Frunę? Nie... To nie ja frunę. To motyl. Czy ja nim jestem? Próbuję się
zatrzymać. Nie działa. Próbuję zawrócić, wylądować. Nie mam władzy nad
tym ciałem. Nie mogę się uwolnić. Muszę się poddać, frunąć razem z nim,
to jedyne wyjście...
Budzę się. Delikatnie uchylam obolałe powieki. Gwiazdy, pełno gwiazd. I
księżyc. Jest noc. I to jedyne co wiem, ze strachem odkrywam, że mam
pustkę w głowie. Podnoszę łeb z ziemi i rozglądam się z nadzieją, że
jakikolwiek element otoczenia przypomni mi cokolwiek. Panikuję, nadal
nic nie pamiętam. Dookoła ciemny las, leżę na łące, miękka trawa wydaje
się być lekko niebieskawa w świetle księżyca. Skupiam się, tak bardzo
jak tylko mogę... "Hoshi", ta myśl pojawiła się jakby znikąd. Hoshi,
gwiazda... To moje imię, pamiętam! Wstaję i otrzepuję się, "C-co to
jest?!", krzyczę w myślach uświadamiając sobie, że na moim grzbiecie
usadowiło się coś bardzo lekkiego i delikatnego.
Odwracam głowę
najszybciej jak potrafię i.... Skrzydła. Skrzydła motyla. Ale... Jak?
Przypomina mi się sen... Wizja? To z czego się przed chwilą wybudziłam.
To ma jakiś związek? Jestem pewna, że wcześniej nie miałam żadnych
skrzydeł. Jestem... Pewna? Przecież... Nie wiem nawet kim jestem... Niby
skąd wiem, że wcześniej nie miałam skrzydeł? A jednak czuję tę
niezrozumiałą pewność. Spuszczam głowę w dół. Nic z tego nie
rozumiem.... R-robak! Robak! Lata mi tuż przed oczami! Kłapię zębami w
celu złapania tej głupiej istotki. Już cię mam! Robię krok do przodu,
ucieka! Biegnę za nim, ale chyba zorientował się, że bawimy się w berka
bo zwiewa naprawdę szybko! Kłap! I jest. Już w moim pyszczku. Zabolało.
- Auć! - wypuszczam robaczka i krzyczę czując piekący ból na głowie.
Głos, no tak. Potrafię mówić, zawsze potrafiłam. Ale... Skąd o tym wiem?
Stworek buja się teraz tuż przed moimi oczami. Przyglądam się
dokładniej... To... To nie robak. Wystaje z tego cienki patyczek
przymocowany do... Macam łapą sierść między moimi uszami. Do mojej
głowy! Obok jest drugi. To czułki! Ale... Jak? Co się ze mną stało? Idę
do przodu, próbuję znaleźć... Coś... Cokolwiek, dzięki czemu zrozumiem co
tutaj robię. Patrzę na drzewa, na gwiazdy, na krzaki. Raz po raz
uświadamiam sobie co do czego służyło. Przypominam sobie całą wiedzę o
tych rzeczach. Ale nie pamiętam nic o sobie. Ale... Gdzieś w mojej głowie
znajduje się skarbiec. Skarbiec z tysiącem zaklęć. Magia, no tak. Znam
się na niej, przecież to oczywiste! Oczywiste...? To nie ma sensu.
Skupiam się i wypowiadam jedno z nich. Przede mną pojawia się mała
kałuża. Po zaspokojeniu pragnienia zaczęłam myśleć dalej. Znam się na
magii, teraz to pewne, i... Na czymś jeszcze. A, no tak. Gwiazdy...
Patrzę w niebo i widzę konstelację pegaza, smoka i mało widoczną
konstelację wagi. Skąd znam te nazwy? Kocham gwiazdy. Ale skąd tyle o
nich wiem? Czy kryje się na nich moja przeszłość? Nie mam pojęcia.
Wzdycham głośno, nagły podmuch wiatru owiewa mi pyszczek i uśmiecham się
mimo woli, hej nie mogę tracić dobrego ducha! Próbuję zebrać fakty o
mnie samej. Jestem żółto-biała... Chyba... W tym świetle nie widzę
wyraźnie... Jestem wilkiem. I to kolejna informacja znikąd. Kolejna
rzecz, którą wiem tak po prostu jakby była częścią mojego umysłu.
Wbudowaną na zawsze, choć cała reszta zgubiła się gdzieś w ciemnej nocy,
w gwiazdach. A może porwał je motyl z tego dziwnego snu? Nie mam
pojęcia. W każdym razie jestem wilkiem, żółto-białym, a moje imię to
Hoshi. No i mam skrzydła i czułki motyla. Tej informacji jednak mój
umysł nie zarejestrował tak trwale. W każdym razie czuję się jakbym ich
wcześniej nie miała. Nawet jeśli nie jestem pewna istnienia tego
"wcześniej". A może dopiero się narodziłam? Nie, wiem jak rodzą się
wilki i na pewno nie budzą się w wieku... W wieku... Ile ja mam właściwie
lat? Półtora roku? Nie, chyba zaczęłam już dorastać. Dwa lata. Mam dwa
lata. Więc wiem, że nowo narodzone wilki nie mogą mieć dwóch lat i
budzić się na jakiejś łące w lesie! Same! To tak nie działa. Więc... Może
się zgubiłam? Ale dlaczego nie wiem jak wygląda moja wataha?
Terytorium?
- Czemu nic nie pamiętam?! - Krzyczę zirytowana. I nagle zaświtała mi
pewna myśl - Halo! Halo, pomocy! Jest tu ktoś?! - drę się jak
najgłośniej potrafię, licząc na to, że usłyszy mnie ktoś, ktokolwiek.
Że
usłyszy i pomoże mi. Wyjaśni wszystko, powie kim jestem i co tutaj
robię. Ale nikt nie odpowiada. Cisza. I nagle uświadamiam sobie, że
jestem sama... Całkiem sama. Odkąd się obudziłam nie spotkałam tutaj
ŻADNEJ żywej istoty. Nawet "robaczek" okazał się tylko delikatną
"ozdobą" na mojej głowie... Gdzie ja jestem? Dotąd miałam ponure
myśli, ale mimo tego cieszyłam się wiatrem, niebem, drzewami. Teraz
przestaję dostrzegać pozytywy. Nie mam z kim porozmawiać. Samotność
zdecydowanie nie należy do rzeczy przeze mnie choćby znośnych. Samotna
robię się smutna... Ale zaraz, nie jestem całkiem sama. Z góry
uśmiechają się do mnie gwiazdy. Wiem, że dodają mi otuchy. Z tą nieco
weselszą myślą ruszam dalej, w poszukiwaniu siebie.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz