Zastanawiam się chwilę nad pytaniem wadery. No, faktycznie może i to nie jest zbyt podobne, ale jej ogon tak leżał, mokry... A ja przecież, pioruny jasne, nigdy w życiu wilka nie widziałam na oczy! Jeszcze dziś rano chciałam żeby pojawił się tu ktoś, z kim mogłabym normalnie pogadać. Wiadomo, Księga jest w porządku, ale nie wydaje dźwięku... A ta tutaj tak. I wygląda na to, że też jest wilkiem, choć jakimś... Mniej... Bardziej... Sama nie wiem.
- No bo ty... T-ty... Jesteś wilkiem... - wyduszam z siebie w końcu, siedząc z pyskiem pochylonym w stronę czarnej.
- No... Tak, jestem wilkiem. Ty też, prawda? - pyta.
- Ym, tak. I mam na imię Yanan - Od drugiego zdania od razu polepsza mi się humor. Fakt, że mogę się komuś PRZEDSTAWIĆ jest dla mnie bardzo ciekawy.
- Ja jestem Kitsune. - Wadera wyciąga łapę w moją stronę. Ściskam jej kończynę i uśmiechem się krzywo.
- Ale pada... A, właśnie. Wiesz, pomyliłam cię z trawą, bo jest mokro, a ja nigdy w życiu nie widziałam wilka. Jesteś pierwszym wilk... Nie, zaraz, jesteś w ogóle pierwszym stworzeniem jakie widzę na oczy! Czy jest nas więcej?
- Serio? Ty... - zastanawia się chwilę nad tym po czym świdruje mnie wzrokiem.
- Co? Wiem, to dziwne. Nie wiem wiele o świecie, ale jakoś sobie radzę. Księga mi pomaga i...
- Księga?
- Tak, tak. Wiesz, ja... Nie znam... Nie wiem... Wiesz, ja nie znam swojej historii. Czytałam w Księdze, że powinnam mieć rodzinę - watahę - i w ogóle ale nie mam. I nie ma na tych terenach żywej duszy, oprócz nas 2. I w ogóle, wszystko jest nie tak jak w Księdze...
Kitsune patrzy na mnie cały czas uważnie, coraz szerzej otwiera oczy i widocznie intensywnie nad czymś myśli.
- Ja też! - wypala w pewnym momencie.
- Co? - pytam, nie rozumiejąc.
- No, ja też nie znam swojej historii, nic nie pamiętam.
Teraz to ja jestem okropnie zdziwiona. Przechylam łeb w prawo, deszcz wpada mi do ucha. Coraz mniej widzę, grzywka wpada mi zamoczona do oczu. Unoszę ją łapą.
- Wiesz, jeśli chcemy rozmawiać to może lepiej gdzieś się schowajmy. Ten deszcze jest nie do zniesienia! - proponuje moja towarzyszka, wyjmując mi to z pyska.
Prowadzę nas więc szybko do Drzewka. Truchtam, patrząc czy Kitsune idzie za mną. Nie chcę jej stracić. Od wielu miesięcy swojego życia - choć podejrzewam z pomocą Księgi, że mam około 3 lat - nie widziałam żywej duszy. A tu nagle plask! I jest Kitsune!
- To tutaj - mówię, dochodząc do złotego drzewa.
- Fajne miejsce - komentuje widocznie uradowana suchym miejscem Kitsune.
Ja tam lubię deszcz. Ale jak chcemy sobie wyjaśnić trochę spraw, a ona nie lubi wody to nie. Mogę zrezygnować z deszczu ten jeden raz...
Wchodzimy do groty w Drzewku i otrzepujemy się z wody. Potem siadamy i przez chwilę po prostu się sobie przyglądamy, ale dochodzę do wniosku, że mi się to nie podoba. Odwracam więc wzrok i pytam:
- Zimno ci?
- Trochę...
- To chodź, ja mam takie jakieś zdolności, że jestem zawsze ciepło - im bliżej mnie jesteś tym ci cieplej! - Posyłam jej uśmiech. Kitsune myśli chwilę, ale potem kładzie się bliżej mnie, tak by mnie widzieć i przykrywa się ogonem.
- To co? Może... Widziałaś kiedyś inne wilki? - pytam, przerywając tę okropną ciszę.
Kitsune?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz