- Trawa? – Kitsune przekrzywiła głowę na jedną stronę i
spojrzała zakłopotana na dziewczynę, która drapała się zawzięcie po pysku –
Trawa... –
„Cholercia, co to było? Trawa... Trawa... TRAWA!”,
dziewczyna spojrzała na miękkie włoski, które gniotła pod łapami „To jest ta
misterna trawa... Tylko... Czemu niby ja nią jestem?” To pytanie zakłopotało
lisowatą i ponownie spojrzała na kręcącą nosem waderę, która widocznie miała
jakiś dziwny fetysz do macania traw.
Trawa była zielona (ta tutaj była nieco wypłowiała, ale i
tak był to pewien odcień zieleni), a ona była czarna... Jak można było ją
pomylić?
- Jesteś daltonistką? – wypaliła z buta, kiedy tylko
nieznajoma doszła do porozumienia ze swoim nosem.
- Dalto... Co?
- Czy mylisz kolory? – dziewczyna wytłumaczyła szybko.
Już od jakiś 8 miesięcy kręci się na tym świecie od
momentu utraty pamięci, więc nauczyła się dyspoznować bogatszym słownictwem
(choć i tak myliła podstawy – czasem, ale o tym cicho).
- No... Nie, raczej nie... – wilczyca spojrzała na nią
nie rozumiejąc jej toku myślenia.
Kitsune wstała, obróciła się, próbując obejrzeć siebie
całą i sprawdzić czemu to jest tak podobna do zielonej rośliny. Odpowiedzi na
swoje pytanie jednak nie znalazła była czarna, nieskazitelnie czarna, z
domieszką ciemnego brązy i brudnej bieli. Wadera stanęła wyprostowana i
zmierzyła nieznajomą oskarżającym spojrzeniem.
Dziewczyna miała ciekawie dobrane ubarwienie futra, dwa
odcienie szarości i do tego biel na podbrzuszu. Tsune zawsze zazdrościła
wielokolorowym wilkom, które miały pewien kontrast w ubarwieniu. Ona miała tak
ciemną sierść, że jedynie za dnia widać było różnicę między nimi, a wraz z
nadejściem cieni zlewały się w jedno i robiła się z niej rozmyta plama, z białą
kitką oraz kilkoma akcentami. Chociaż z jednej strony było to dość poręczne dla
osób polujących nocą... Ale z racji, że Kitsune nocy się bała, to ten interes
był taki w kit. A taka trawiasta zieleń? Z kompozycją czarnego fajnie by to
wyglądało...
- To czemu niby mam być trawą? – zapytała siadając oraz
przerywając swoje (nieprowadzące do niczego) przemyślenia.
Nie spodobało jej się, że tak ją pomylono z trawą,
szczególnie, że nie mogła dojść do rozwiązania tej zagadki, gdyby znała
odpowiedź na to pytanie byłaby o wiele mniej podirytowana, nienawidziła
wszystkiego co niewiadome.
Tak, ktoś tu dzisiaj wstał lewą nogą. Głównie przez sen,
który towarzyszył jej tej nocy, sen który towarzyszył jej podczas każdej niemalże
nocy, niewytłumaczony, z przeszłości, coś znaczący... Ale znów nie wiadomo było
CO dokładnie, a to wnerwiało waderę najbardziej... O śnie jednak kiedy indziej.
Yanan?
Ratuj, brak weny mnie na nowo dopada ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz