poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Kitsune C.D Yanan - Trawa...

        - Trawa? – Kitsune przekrzywiła głowę na jedną stronę i spojrzała zakłopotana na dziewczynę, która drapała się zawzięcie po pysku – Trawa... –
„Cholercia, co to było? Trawa... Trawa... TRAWA!”, dziewczyna spojrzała na miękkie włoski, które gniotła pod łapami „To jest ta misterna trawa... Tylko... Czemu niby ja nią jestem?” To pytanie zakłopotało lisowatą i ponownie spojrzała na kręcącą nosem waderę, która widocznie miała jakiś dziwny fetysz do macania traw.
Trawa była zielona (ta tutaj była nieco wypłowiała, ale i tak był to pewien odcień zieleni), a ona była czarna... Jak można było ją pomylić?
- Jesteś daltonistką? – wypaliła z buta, kiedy tylko nieznajoma doszła do porozumienia ze swoim nosem.
- Dalto... Co?
- Czy mylisz kolory? – dziewczyna wytłumaczyła szybko.
Już od jakiś 8 miesięcy kręci się na tym świecie od momentu utraty pamięci, więc nauczyła się dyspoznować bogatszym słownictwem (choć i tak myliła podstawy – czasem, ale o tym cicho).
- No... Nie, raczej nie... – wilczyca spojrzała na nią nie rozumiejąc jej toku myślenia.
Kitsune wstała, obróciła się, próbując obejrzeć siebie całą i sprawdzić czemu to jest tak podobna do zielonej rośliny. Odpowiedzi na swoje pytanie jednak nie znalazła była czarna, nieskazitelnie czarna, z domieszką ciemnego brązy i brudnej bieli. Wadera stanęła wyprostowana i zmierzyła nieznajomą oskarżającym spojrzeniem.
Dziewczyna miała ciekawie dobrane ubarwienie futra, dwa odcienie szarości i do tego biel na podbrzuszu. Tsune zawsze zazdrościła wielokolorowym wilkom, które miały pewien kontrast w ubarwieniu. Ona miała tak ciemną sierść, że jedynie za dnia widać było różnicę między nimi, a wraz z nadejściem cieni zlewały się w jedno i robiła się z niej rozmyta plama, z białą kitką oraz kilkoma akcentami. Chociaż z jednej strony było to dość poręczne dla osób polujących nocą... Ale z racji, że Kitsune nocy się bała, to ten interes był taki w kit. A taka trawiasta zieleń? Z kompozycją czarnego fajnie by to wyglądało...
- To czemu niby mam być trawą? – zapytała siadając oraz przerywając swoje (nieprowadzące do niczego) przemyślenia.
Nie spodobało jej się, że tak ją pomylono z trawą, szczególnie, że nie mogła dojść do rozwiązania tej zagadki, gdyby znała odpowiedź na to pytanie byłaby o wiele mniej podirytowana, nienawidziła wszystkiego co niewiadome.
Tak, ktoś tu dzisiaj wstał lewą nogą. Głównie przez sen, który towarzyszył jej tej nocy, sen który towarzyszył jej podczas każdej niemalże nocy, niewytłumaczony, z przeszłości, coś znaczący... Ale znów nie wiadomo było CO dokładnie, a to wnerwiało waderę najbardziej... O śnie jednak kiedy indziej.

Yanan?


Ratuj, brak weny mnie na nowo dopada ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz