Kitsune zastanowiła się przez chwilę.
- Szczerze? To nie jestem pewna... – odparła po namyśle.
- Jak to? – nie zrozumiałaYanan.
- Znaczy się... Nie pamiętam żadnych wilków, żadnego też
nie spotkałam, żyłam przez większość czasu z lisami... A od momentu, w którym
przebudziłam się w kanionie... Jedyny wilk, którego pamiętam to Rex.
- Kto?
- Nie wiem, naprawdę, śni mi się często, ale nie potrafię
skojarzyć z nim żadnych faktów. – wytłumaczyła – W snach widzę tylko wygasające
płomienie, dym, żar ciemny zarys jego rozmazanej sylwetki i świecące złote
oko... – Kitsune wytłumaczyła nieznajomej swoje sny, nie znała jej co prawda,
ale owe koszmary dręczyły ją już tak długo, że chętnie się nimi podzieliła z
wilczycą – Nie są to przyjemne sny, zawsze budzę się z ciarkami biegnącymi mi
po plecach...
- Wow... Nie domyślasz się kto to mógł być? Nie wiesz
dokładniej jak wygląda? I czemu tylko jedo oko mu się świeci? – zadała serię
pytań widocznie zainteresowana tematem.
- Nie mam bladego pojęcia kto to jest, jedyne co wyraźnie
widzę to zarys jego wielkiej sylwetki... Jest ogromna... A oczy, nie wiem,
widzę tylko blask jednego, ale detali nie jestem w stanie dostrzec. A jedyną
wskazówkę, którą mam to to. – lisopodobna wskazała na swój medalionik.
- Mogę? – szara wskazała na wiorek, który przykół jej
oko.
Zielonooka podała jej wisior. Samica capnęła go w łapki i
zaczęła obracać na wszystkie strony, żeby lepiej mu się przyjżeć. Zapadła
chwila ciszy, kiedy to Yanan w pełnym skupieniu badała znalezisko.
- Wiem! – wypaliła nagle i zerwała się na równe nogi –
Trzymaj. – oddała czarnej medalionik, a sama poleciała w kąt.
Kitsune nie wiedziała o co jej chodzi, wiodła za nią
zastanawiąjącym spojrzeniem. Wadera zaczęła grzebać w swoich rzeczach, jednak
długo jej to nie zajęło.
- Co to? – zapytała patrząc na prostokątny przedmiot,
który dziewczyna niosła w pysku.
- Księga. – stwierdziła kładąc się z powrotem obok niej i
na powrót przykrywając ją swym ciepłym ogonem (dobrze, bo lisowata zaczęła
marznąć).
- Aha... Czyli co to? – tłumaczenie „Księga” nic jej nie
mówiło.
- Ona powie ci wszystko! Naprawdę, powiedziała mi jak mam
na imię, kim jestem, co muszę zrobić... Jedyne czego nie chce mi powiedzieć to co
się działo zanim wszystko zapomniałam... Ale możliwe, że tobie pomoże, trzymaj.
– wręczyła jej prostokątny przedmiot, a zieoloonoka patrzyła na nią jak
ogłupiała.
- Jak to działa? – spojrzała na szarą wilczycę, która
zaśmiała się widząc jej nieporadność.
- Otwierasz ją, o tak. – pokazała – I zadajesz jej
pytanie.
- Tak o, po prostu?
- Po prostu.
Zainteresowanie zabłysło w jej oczach. Księga – martwy przedmiot,
jak on mógł cokowiek wiedzieć? I jak przekazywał informacje? Gadał? Czarna aż
zaniemówiła, teraz jak możliwość rozwiązania zagadki miała na wyciągnięcie łapy
wcale nie była taka pewna czy chce to wiedzieć... A co jeżeli to były tylko
jakieś złe wspomnienia? Co jeżeli zapomniała o tym z jakiegoś konkretnego
powodu? Na przykład, żeby nie cierpieć myśląc o tym w przyszłości?
„No trudno, żyje się raz, warto by było to życie
pamiętać.”, powiedziała sobie w myślach i wzięła głęboki oddech.
- Kim jest Rex? – jej głos rozebrzmiał w powstałym
milczeniu jak grzmot burzy, trochę za głośno.
Dwie pary zielonych oczu wlepiły się w stronice Księgi,
czekając ze zniecierpliwieniem... Aż się doczekały. Białe strony Księgi
przybrały jaskrawo szkarłatny kolor, a całą długość kartki przecięły dwie
czarne pręgi, jedna o połowę krótsza od drugiej. Kitsune serce zabiło mocniej,
z przerażeniem spojrzała na dwie blizny na swojej klatce piersiowej...
Identyczne...
- Skąd je masz? – wyszeptała Yanan.
- Nie wiem, obudziłam się z nimi... Krwawiły i przez
bardzo długi czas nie chciały się zagoić... Możliwe, że to pamiątka po nim? –
Kitsune mówiła powoli i cicho, jakby mówiła sama do siebie.
- Wszystko jest możliwe. – wzruszyła ramionami Alfa...
Yanan? :3